piątek, 12 listopada 2010

Trzeba nam Batorego

Aż o cztery lata rząd Donalda Tuska chce odsunąć realizację drogi wodnej łączącej Zatokę Gdańską i Zalew Wiślany, czyli przede wszystkim wykonanie kanału przez Mierzeję Wiślaną. Tymczasem takie opóźnienie może doprowadzić nawet do zablokowania całego przedsięwzięcia - ostrzegają eksperci. Tak jak przy wielu wcześniejszych projektach zatwierdzonych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego przedstawiciele obecnego Ministerstwa Infrastruktury domagają się przeprowadzenia dodatkowych drobiazgowych analiz. Powoduje to drastyczne wydłużenie realizacji inwestycji, która może być szansą na rozwój całego regionu i zwiększenie konkurencyjności polskiej gospodarki. więcej na stronie:http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091215&typ=my&id=my91.txt

Dziś każdy polski statek, który chce z Bałtyku wejść na Zalew Wiślany, musi korzystać z leżącej w rosyjskiej części akwenu Cieśniny Pilawskiej. Tymczasem Rosjanie ograniczyli ruch tylko do jednostek polskich i rosyjskich. A w maju 2006 r. po raz kolejny zamknęli swoją część zalewu dla żeglugi i do dziś nie otworzyli. Braniewo, Frombork, Tolkmicko, Sztutowo, Krynica Morska i największy Elbląg zostały odcięte od morza. (patrz - "zakute głowy")

– W drugiej połowie lat 90. port w Elblągu przeładowywał 650 tys. ton towarów. Miasto zainwestowało więc ok. 30 mln zł własnych i unijnych w nowy terminal towarowy i pasażerski. Od dwóch lat stoimy. W minionym roku przeładowaliśmy tylko 3,5 tys. ton. Budowa kanału to nasze być albo nie być, bo pozwoliłby on na wzrost przeładunków do 2,5 – 3 mln t rocznie – zapewnia Julian Kołtoński, dyrektor Portu Morskiego w Elblągu. (źródło "Rzeczpospolita")


Na temat szczęśliwych lat Elbląga w okresie Hanzy przeczytasz na stronie www.ielblag.pl